Kochani, dzisiaj mam dla Was recenzję kremu pod oczy, który miałam okazję używać przez kilka ostatnich miesięcy.
Marka Institut Esthederm nie była mi znana do tej pory, ale będąc w aptece natrafiłam na dermokonsultanta, który w bardzo profesjonalny sposób opowiedział mi o tych kosmetykach. Sama marka jest dostępna oczywiście w aptekach i nie należy do najtańszych. Jednak opowieści o wodach komórkowych, składnikach aktywnych zawartych w kosmetykach no i oczyście "specjalna promocja" na krem pod oczy, skusiły mnie do zakupu, mimo że nie miałam takiego zamiaru. (Ach te techniki sprzedaży, sama pracuję w tej branży, a ciągle się na to łapię :-P )
Krem, który kupiłam to SENSI SYSTEM - Calming eye contour, czyli delikatny żel pod oczy o działaniu łagodzącym do skóry wrażliwej. Obiecuje on opóźnienie procesu starzenia się skóry, dostarczenie skórze energii do życia (że co proszę?!), zmniejszenie nadwrażliwości i zwiększenie tolerancji skóry na czynniki zewnętrzne. Ma działać łagodząco, niwelować pieczenie, usuwać zaczerwienienie, nawilżać, zmniejszać cienie pod oczami, skóra ma z wrażliwej stać się normalną. To w takim skrócie czytamy na ulotce. Brzmi to tak poetycko, szczególnie jak czytamy, że krem ma nam dać "energię do życia", że nasuwają się dwie opcje: albo krem jest absolutnie genialny i łączy w sobie wszystko co potrzebuje nasza skóra pod oczami; albo to totalny bubel i autor ulotki powinien zająć się pisaniem wierszy.
Nie będę Was dłużej trzymać w niepewności. Moja opinia jest jednoznaczna. Krem nie robi nic. To całkiem smutne, bo oczekiwania miałam dosyć wysokie po przeczytaniu ulotki, wysłuchania znakomitego sprzedawcy i ceny, bo w regularnej ofercie krem ten kosztuje ok 100zł. Jak czytacie mojego bloga, wiecie że rzadko coś aż tak mi się nie sprawdza i więcej tu pozytywnych opinii niż tych złych. Ale prawdę mówiąc to nie znalazłam żadnych, absolutnie żadnych plusów tego produktu.
Chciałabym się jakoś z tego wytłumaczyć, ale nie mam wybitnych oczekiwań względem kremu pod oczy. Chciałabym żeby nawilżał, delikatnie wygładzał, koił moją skórę i poprawiał mikrokrążenie, bo często miewam zmęczone, opuchnięte oczy. Moja skóra ma obecnie 27 lat i nie mam widocznych zmarszczek. Jednak chciałabym im zapobiegać. Po to przecież są kremy.
Jednak krem SENSI SYSTEM jest do niczego, a przynajmniej nie nadawał się dla mnie. Wymienię Wam po krótce w punktach dlaczego się nie polubiliśmy:
- krem ma żelową konsystencję i tak szybko się wchłania, że po chwili nie jestem pewna czy go nakładałam;
- nie zostawia uczucia nawilżenia;
- skóra wręcz przeciwnie, była napięta i sucha;
- chłodził tylko przez kilka pierwszych użyć, potem skóra się przyzwyczaiła i nie koił jej odpowiednio;
- o zmniejszaniu opuchnięcia czy cieni pod oczami można było zapomnieć;
- ma dosyć wysoką cenę, kupiła go ze zniżką 50%, ale w regularnej ofercie kosztuje ok 100zł;
- nie podoba mi się też ta poezja w ulotce, czytając to mam wrażenie, że producent robi ze swoich klientów debili, którzy myślą, że krem może "dostarczać skórze energii do życia"
- krem ma żelową konsystencję i tak szybko się wchłania, że po chwili nie jestem pewna czy go nakładałam;
- nie zostawia uczucia nawilżenia;
- skóra wręcz przeciwnie, była napięta i sucha;
- chłodził tylko przez kilka pierwszych użyć, potem skóra się przyzwyczaiła i nie koił jej odpowiednio;
- o zmniejszaniu opuchnięcia czy cieni pod oczami można było zapomnieć;
- ma dosyć wysoką cenę, kupiła go ze zniżką 50%, ale w regularnej ofercie kosztuje ok 100zł;
- nie podoba mi się też ta poezja w ulotce, czytając to mam wrażenie, że producent robi ze swoich klientów debili, którzy myślą, że krem może "dostarczać skórze energii do życia"
Jedynym plusem, który zauważyłam to, że krem nadaje się pod makijaż. Korektor się nie waży i ładnie wygląda. Chociaż przez to że nie czuć nawilżenia, korektor może bardziej przesuszać. Także jednym słowem nie polecam tego żelu. Jestem nim bardzo zawiedziona i żałuję wydanych pieniędzy. Używałam go codziennie rano przez około dwa miesiące, czekając z utęsknieniem na efekty jego działania, ale bez rezultatu. Dlatego też gdy zorientowałam się, że czas mija, a ja nie mam korzyści ze stosowania produktu, po prostu poleciał on do kosza i tak skończyła się moja historia z tym, jakże dziwacznym kremem.
Znacie tą markę? Miałyście kiedyś jakiś z ich produktów? Dajcie znać w komentarzu.
Pozdrawiam, Agata.
Pozdrawiam, Agata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw komentarz. Każdy bardzo mnie cieszy, bo wtedy mam pewność, że mój blog jest czytany z zainteresowaniem :)