piątek, 21 marca 2014

Eliminator Zaczerwienień Lumene - test na żywo i recenzja


Witam wiosennie! Nie wiem jak Wy, ale tak samo jak zimy nie lubię też wiosny. Dlaczego? Bo pada deszcz, wieje wiatr, za chwilę świeci słońce i chce aż się zdjąć czapkę, ale zaraz robi się nie przyjemnie. Taka pogoda najbardziej sprzyja zachorowaniom, a moje zatoki bardzo jej nie lubią. Już od tygodnia zmagam się z ogromnym bólem głowy i katarem, a co za tym idzie z czerwonym nosem. Chciałam znaleźć coś dobrego w całej tej sytuacji, więc pomyślałam, że to najlepszy moment na nagranie testu na żywo i zrecenzowaniu Eliminatora Zaczerwienień z Lumene. Kiedyś używałam go przy okazji pokazywania któregoś z podkładów i jedna z Was prosiła mnie o pokazanie bliżej tego kosmetyku. Do tej pory nie miałam jak, bo moja dotychczasowa pielęgnacja sprawiła, że buzia nie czerwieni mi się tak bardzo. Jednak teraz, gdy mój nos wygląda jak nos Kulfona z bajki "Kulfon i Monika" zapraszam Was na film z testem i do lektury dalszej części artykułu gdzie dowiecie się więcej o Eliminatorze Zaczerwienień.



Opis producenta: 

Red Neutralizer to delikatny eliminator zaczerwienień marki Lumene. Wyjątkowo lekki korektor, który daje całkowite pokrycie. Kosmetyk jest bezzapachowy, idealny dla bardzo wrażliwej skóry - uspokaja i łagodzi ją oraz pomaga zredukować zaczerwienienia. Sprawia, że skóra wygląda świeżo i zdrowo. Eliminator zaczerwienień łatwo i szybko rozprowadza się. Dla osiągnięcia pożądanych efektów wystarczy nałożenie jednej warstwy. Korektor aplikujemy przed nałożeniem podkładu w miejscach, które chcemy zakryć. (Źródło: ladymakeup.pl)


Moja opinia:

Eliminator Zaczerwienień był jednym z pierwszych kosmetyków, które wpadły mi w oko gdy podeszłam do szafy Lumene. Mam skórę bardzo skłonną do czerwienienia oraz liczne naczynka, szczególnie w okolicy nosa. Zwykle podkład radzi sobie z zakryciem tych niedoskonałości, ale gdy potrzebuję ekstra krycia często sięgam po ten kosmetyk.

Przede wszystkim ma od idealny, uniwersalny kolor. Na pierwszy rzut oka wygląda na beżowy, ale jest to beż z bardzo dużą ilością pigmentu zielonego, który jak wiemy eliminuje czerwień. Kolor pozwala na łatwe wblędowanie w skórę, bez obawy przed zielonkawą poświatą. Jest dużo bardziej wygodny nić korektory w odcieniu zieleni. Bardzo łatwo jest go aplikować na skórę. Zwykle robię to paluszkiem i oklepuję miejsce, w którym potrzebuję zakrycia. Ma on konsystencję porównywalną z kamuflażami lub mocnymi podkładami w pomadach. Nie zatyka jednak porów i idealnie stapia się z cerą nie tworząc efektu przekombinowania z za dużą ilością kosmetyku. Wystarczy na prawdę niewielka ilość aby perfekcyjnie pokryć niedoskonałości, przez co jest bardzo wystarczalny.


Używam go głównie w sytuacjach "sos", kiedy potrzebuję zakryć czerwony i podrażniony nos spowodowany katarem. W tych przypadkach nie wymaga on przypudrowania, bo i tak poprawiać musiałybyśmy cały czas, a puder dodatkowo mógłby wysuszyć naskórek. Jednak używany na co dzień warto przypudrować, dzięki temu trzyma się bez zarzutów przez wiele godzin.

Polecam szczególnie tym z Was, które muszą wyglądać dobrze podczas przeziębienia, bo nie mogą sobie pozwolić na zostanie w łóżku oraz tym, które mają znacznie widoczne naczynka i chcą dobrze je zakryć. Nie zatyka porów, więc może być też stosowany miejscowo na przebarwienia pozapalne po wypryskach.


Miałyście styczność z tym kosmetykiem? Co o nim myślicie?
Pozdrawiam ciepło!

7 komentarzy:

  1. Znam i lubię, ale kolor nie jest dobry dla każdej karnacji i trochę to problematyczne, szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale zielony korektor też nie jest odpowiedni dla różnych karnacji... Jeśli użyjemy go z odrobiną jaśniejszego bądź ciemniejszego podkładu będzie w sam raz :)

      Usuń
  2. Nie znam, zresztą w ogole słabo znam lumene.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie znałam tej firmy dopóki nie zaczęłam pracy w drogerii gdzie jest sprzedawana.. Nie lubię niektórych produktów, ale ma takie, warte uwagi jak np ten opisywany tutaj :)

      Usuń
  3. Fajnie, że nie podkreśla suchości, a czekałam aż dotkniesz tego tematu, bo jak zobaczyłam gdy nakładasz go na nosek (a chory nosek przecież taki suchy i podrażniony!) to tylko wzbudziło jeszcze większą mą ciekawość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt jest taki, że pierwszą linią walki z suchymi skórkami jest odpowiednia pielęgnacja, nawilżenie i natłuszczenie, ale ten korektor jest sam w sobie odrobinę oleisty, przez co nie wysusza i nie podkreśla wysuszeń ;)

      Usuń

Zostaw komentarz. Każdy bardzo mnie cieszy, bo wtedy mam pewność, że mój blog jest czytany z zainteresowaniem :)