środa, 30 stycznia 2013

Verona vs. NUXE


Verona Laboratories Spa & Wellness Magnolia & Cashmere


Pierwsze, na co zwróciłam uwagę w tym kosmetyku, to bardzo ładne kolorowe opakowanie, które niewątpliwie działa na kobiecy zmysł estetyki. Niestety, przede mną nic się nie ukryje. Zawsze przed użyciem sprawdzam skład kosmetyku oraz czytam co ma do powiedzenia producent.
„Innowacyjna formuła mineralnej maseczki do twarzy 4D opracowana w laboratorium Verona Products Professional, poprzez wchłanianie zanieczyszczeń z powierzchni skóry oraz wnętrza porów, poprawia jej kondycję, przywracając zdrowie i naturalne piękno. Specjalnie wyselekcjonowane składniki aktywne, w tym szara glinka bogata w minerały i mikroelementy, dogłębnie oczyszcza, redukuje wydzielanie serum, a przy tym regeneruje komórki naskórka. Ekstrakt z zielonej herbaty wykazuje działanie przeciwzmarszczkowe, przeciwrodnikowe i antyoksydacyjne. Wyciąg z magnolii posiada właściwości relaksacyjne, rozluźniające i przeciwstresowe. Dzięki zawartości protein kaszmiru skóra na długi czas pozostaje dogłębnie nawilżona, niezwykle jędrna i idealnie gładka”. Źródło: www.vpp.pl
Tak na marginesie: właściwości przeciwrodnikowe i antyoksydacyjne znaczą to samo. Wolne rodniki, to nic innego, jak produkty uboczne utleniania, czyli innymi słowy oksydacji. Badania dowodzą, że ten proces intensywnie wpływa na starzenie się naszej skóry.


To co przykuło moją uwagę w składzie, to ogromna ilość parabenów. Niestety, gdybym kupowała ten kosmetyk w drogerii, już na etapie czytania etykiety byłby stracony. Nie jestem jakąś zagorzałą przeciwniczką konserwantów, przeżyję jeden paraben w kosmetyku. Ale w tej maseczce jest ich aż cztery! W dobie uczuleń i wrażliwych skór jest to dla mnie naprawdę spory minus.

Na oczyszczoną skórę nałożyłam małą ilość maseczki i od razu poczułam dość intensywny, kwiatowy zapach. Prawdopodobnie to magnolia, która jest w składzie kosmetyku. Jestem nieprzyzwyczajona do kosmetyków zapachowych, dlatego trudno mi było przeżywać obiecane Spa.
Nałożyłam maseczkę na buzię i szczerze powiem, że od kosmetyku oczyszczającego spodziewałam się ściągania skóry, ale nic takiego się nie działo. Glinka łagodnie chłodziła moją twarz, co było całkiem przyjemne. Odczekałam 10 minut, jak sugerował producent i zmyłam letnią wodą.
Buzia po zmyciu maseczki była dość gładka, delikatnie zmniejszyły się moje pory wokół nosa. Troszkę jednak zaczerwieniła się. Miałam też dziwne wrażenie, z jednej strony czułam nawilżenie skóry, a z drugiej ściągnięcie naskórka.


Ogólnie mam bardzo mieszane uczucia po użyciu tej maseczki. Prawdopodobnie jej nie kupię ze względu na oszałamiającą ilość parabenów w składzie, więc Wam chyba też raczej jej nie polecam. Na rynku jest mnóstwo masek oczyszczających, nawilżających, warto wybrać lepszą. Jeśli jednak jesteście zainteresowane jej zakupem znajdziecie ją w sklepie internetowym: www.mikase.pl w cenie 6,99zł.

NUXE Paris Masque Crème Fraîche® de Beauté - 24-godzinna odświeżająca maseczka nawilżająca i kojąca – Dla każdego rodzaju skóry wrażliwej.



Lubię, gdy kosmetyk zamknięty jest w skromnym opakowaniu. Może dlatego, że mam wrażenie, że producent nie musi przyciągać wzroku konsumenta pstrokacizną, bo produkt jest dobry sam w sobie. Przynajmniej ja mam takie odczucia. Maseczka NUXE jest opakowana w białą tubkę z zielonymi napisami i co mnie bardzo mile zaskoczyło, była zalakowana srebrną folijką. Mam pewność, że nie była wcześniej wąchana, używana i nie dostały się do środka bakterie. To dla mnie duży plus.

Producent o swoim produkcie pisze: „Skuteczność dzięki naturze. Nawilżająca maseczka  jest źródłem dobrego samopoczucia  i świeżej skóry, która jest jednocześnie nawilżona i ukojona. Zmniejsza uczucie dyskomfortu skóry wynikające z odwodnienia (szczypanie, zaczerwienienia, swędzenie itp.). Dobrodziejstwo dla mojej skóry. Innowacyjna konsystencja  stanowi idealne połączenie komfortu oraz świeżości.  Skóra jest nawilżona i ukojona przez 24 godziny. Skóra promienieje, a twarz wydaje się być zrelaksowana i wypoczęta. Maseczka Crème Fraîche® de Beauté gasi pragnienie nawet najbardziej odwodnionej skóry (8 mleczek roślinnych, sok z aloesu, soliród). Koi skórę i uwalnia ją od uczucia dyskomfortu (Biały kwiat migdałowca oraz kwiat pomarańczy)”. Źródło: nuxe.com



To, co zwróciło moją uwagę, gdy wycisnęłam odrobinę kosmetyku na dłoń to jego delikatny, roślinny zapach. Szkoda, bo wole kosmetyki, które nie zawierają w swoim składzie perfum. Często potrafią one uczulać i mimo, że kosmetyk jest przeznaczony do skóry wrażliwej, podrażniać. W składzie znajduje się olejek z orzechów makadamia, który zawiera dużo kwasów tłuszczowych, odżywiających i natłuszczających skórę. Maseczka będzie odbudowywała naturalną powłokę skóry, czyli warstwę hydro-lipidową skóry dojrzałej i suchej/odwodnionej. Ma w sobie również aloes, który jest okrzyknięty ostatnio roślinnym ekstraktem młodości. Regeneruje on skórę, intensywnie ją nawilża. Poza tym w maseczce znajdują się mleczka roślinne (aż 8 rodzajów), kwiat migdałowca i pomarańczy. Co jest też bardzo ważne, kosmetyk posiada właściwości niekomedogenne, czyli nie powoduje powstawania zaskórników. To stawia go według mnie, wysoko na liście naprawdę dobrych produktów.

Na szczęście producent ze składu pozbył się parabenów. Tak jak mówiłam, nie jestem wielką przeciwniczką tych składników. Ale mogę zdzierżyć tylko jeden paraben w kosmetyku. Więcej to już dla mnie przesada, bo mogą one podrażniać skórę i działać na nią bardzo niekorzystnie. 


Tyle o składzie. Co o moich odczuciach? Nałożyłam kosmetyk na buzię tak, jak zalecał producent – na 10 minut. Kremowa konsystencja maseczki jest bardzo delikatna, miła dla skóry. Zaraz po jej nałożeniu czuję, jak intensywnie nawilża i chłodzi moją skórę. Tłusta faktura tworzy na powierzchni film ochronny oraz wrażenie kojenia skóry. Buzia nie piecze, nie czerwieni się. Wręcz przeciwnie, po długim spacerze w mrozie, czuję wyraźną ulgę na twarzy. Producent radzi nie zmywać maseczki lecz nadmiar wmasować w skórę i przetrzeć tonikiem. Może to przez moje obfite nałożenie kosmetyku na twarz, ale podczas masażu produkt rolował się na buzi. Jednak pozostawił na skórze tłustawą warstwę, co niekoniecznie jest złe, jeśli jest zima i skóra jest bardzo sucha i podrażniona. Po przetarciu twarzy wacikami nasączonymi tonikiem, film ten nie usunął się całkowicie. Spowodowało to dalsze uczucie komfortu. Polecam tą maseczkę stosować raczej na noc, ponieważ ta warstewka może odrobinę niszczyć nasz makijaż. Prawdę mówiąc, na noc nie trzeba już używać kremu, ponieważ maseczka świetnie spełnia jego rolę. Zaraz po użyciu maseczki dyskomfort po długim, mroźnym spacerze zniknął. Co więcej, komfort na buzi pozostał również na drugi dzień, nawet po umyciu twarzy, nie była ona ściągnięta przed nałożeniem kremu.


Ogólnie bardzo podoba mi się ta maseczka. W 90% naturalne składniki, brak parabenów to na pewno plusy. Polecam osobom ze szczególnie suchą, łuszczącą skórą. Kobietom z przedwczesnymi objawami starzenia się skóry spowodowanymi odwodnieniem cery. Kobietom dojrzałym, ponieważ z wiekiem czynność gruczołów łojowych jest zaburzona, a dzięki temu produktowi i zawartym w nich kwasom tłuszczowym odbudowany zostaje płaszcz lipidowy skóry. Moim zdaniem kosmetyk idealny również na zimę, gdy mróz mocno szczypie w nos. Jeśli chodzi o cenę, to jest to produkt raczej z wyższej półki. Jego pojemność to 50ml, a cena: około 58zł. Ale jest pewność, że maseczka naprawdę działa pozytywnie na skórę, co jest odczuwalne już po pierwszym użyciu. Na pewno kupię ten kosmetyk jeśli mi się skończy, bo moja buzia bardzo źle reaguje na zimową aurę. Kosmetyk jest dobrej jakości i wart swojej ceny. Jeśli jesteście zainteresowane jego nabyciem, szukajcie go w dobrych aptekach.


Recenzja maseczek powstała dzięki współpracy z Klubem Maliny. Serdecznie dziękuję!

niedziela, 27 stycznia 2013

Trendy w makijażu na Wiosnę-Lato 2013

Kochani! Za oknem zimnica (w Lublinie aż 19 stopni mrozu) dlatego zamiast spaceru wybrałam pogrzebanie w internecie w poszukiwaniu trendów w makijażu na przyszły sezon! Od razu robi się cieplej, patrząc na te neonowe kolory i piękne inspiracje.
Zobaczcie sami:


Przepiękne, głębokie zielenie nie tylko na powieki, ale również na paznokcie. Osobiście bardzo podoba mi się ten trend i będę na pewno wykorzystywała go nawet do codziennego makijażu. Wbrew pozorom kolor ten będzie pięknie podkreślał zielone oczy, staną się one bardzo wyraziste. Jednak pozwolić możemy sobie na niego wszystkie jeśli tylko nie mamy problemów z zielonkawymi cieniami pod oczami.



Kolorowe kreski to coś co kocham najbardziej. Czas na zakup kolorowych linerów. Bardziej uniwersalnym wyjściem będzie zakup Duraline firmy Inglot, który pozwoli nam w magiczny sposób zamienić cienie sypkie w niecodzienne linery. Tylko raz używałam tego produktu, więc nie mogę Wam napisać na razie swojej opinii na jego temat, ale w tym sezonie na pewno go zakupie. Zaliczę go do niezbędnych kosmetyków na wiosnę-lato. Po przetestowaniu na pewno opowiem Wam co o nim myślę już tak na 100%.

Ekstremalnie ciemne smoky eyes na wieczór? Czemu nie? Nawet powiem Wam, że moja intuicja mnie ostatnio nie zawodzi i wkrótce ukażą się zdjęcia z sesji z moją propozycją na tak ciemny makijaż. Dopiero dziś znalazłam te inspiracje, a w piątek zrobiłam makijaż bardzo zbliżony do tych z wybiegu. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię ciemne makijaże i nawet taka mocna czerń na powiekach mnie nie przeraża. Dobrze jednak przy cieniach sypkich najpierw nałożyć dobrą bazę na powieki i pomalować oczy, a następnie umyć obsypany cień i na koniec nałożyć podkład. Dzięki temu unikniecie "efektu pandy", który w żadnym sezonie nie jest modny.


Cukierkowe usta i delikatnie podkreślone oczy jak dla mnie mogą świetnie wyglądać także w makijażu dziennym. Uwielbiam taki kolor na ustach, więc często będziecie mogli mnie w takim spotkać w sezonie wiosenno-letnim. Do tej pory moją ulubioną różowiastą pomadką była Szminka Mary Kay w odcieniu Pink Melon. Jednak od kilku miesięcy nie mogę jej nigdzie znaleźć, musiała gdzieś mi zginąć, więc jeszcze się zastanowię czy kupić taką samo, czy może coś bardziej matowego.


Cudownie długie rzęsy to nie tylko hit sezonu, ale także hit kobiecości. Na sesje zdjęciowe praktycznie zawsze przyklejam rzęsy w pasku, ale jestem przeciwniczką przyklejania ich tak popularną ostatnio metodą 1:1. Odradzam Wam ją z tego względu, że bardzo niszczy rzęsy, które są obciążone. Absolutnie nie wolno podejmować prób odklejania ich samemu, do tego są specjalne płyny. Jednak wiem, że niektóre z nas tak właśnie robią jak rzęsy same powoli zaczynają się odklejać. Lepszym rozwiązaniem jest zakupienie olejku rycynowego lub Serum Odbudowującego do Rzęs i Brwi firmy Mary Kay. Te kosmetyki wzmocnią nasze naturalne rzęsy i nie będziemy już potrzebować sztucznych. Warto także zakupić super wydłużający i pogrubiający tusz do rzęs. Ja polecam Ultimate Mascara od Mary Kay. Pięknie oblepia on rzęsy, przy tym nie tworzy grudek i ładnie je rozczesuje.


Niebanalne smoky. Czy brązowookie już się cieszą? Ponieważ to Wy będziecie najpiękniej wyglądały właśnie w takim makijażu. Moim zdaniem jest to cudowna propozycja na wieczór. Jednak po zmodyfikowaniu, rozjaśnieniu np. złotem może pełnić rolę makijażu dziennego dla bardziej odważnych.


Lazurowy i królewski błękit w każdej postaci. Kolor jak najbardziej podkreślający brązowe tęczówki, ale zobaczcie jak ładnie podkreśla niebieskie u Moschino. Ale uwaga niebezpieczeństwo! Wybierz mocny neonowy kolor, aby uniknąć efektu "starszej pani z targu". Postaw również na matowy cień, bo jasnoniebieski perły były modne w PRL'u nie teraz.


Hipnotyzujące, metaliczne srebro będzie pięknie wyglądało na każdą okazję. Tego koloru nie ma w moim kuferku, dlatego intensywnie zastanowię się nad jego zakupem, bo bardzo mi się podoba efekt uzyskany u Chanel. Musisz zrezygnować z niego tylko jeśli masz ciepłą karnację lub stylizujesz się na wiosnę lub jesień malując włosy na rudo lub miodowo. Jednak jeśli Twoja uroda jest chłodna, jesteś zimą lub latem, Chłód Twojego spojrzenia będzie jeszcze bardziej podkreślony przez ten kolor.


Taki makijaż ewidentnie kojarzy mi się z wiosną i latem. Kolej na kolorowe tusze! Pamiętam, że jeszcze niedawno były ewidentnie przestarzałe, teraz wchodzą na nowo i robią dużo huku swoją intensywnością koloru. Do tego jak samo intensywny cień do powiek w formie kreski lub roztarcia i makijaż na imprezę lub spotkanie z przyjaciółkami gotowy.

Źródło zdjęć: wizaz.pl

Jak Wam się podobają Trendy na Wiosnę-Lato 2013? Które z propozycji wykorzystałabyś w swoim dziennym, a które w wieczorowym makijażu? Zapraszam do komentowania!
Pozdrawiam!

sobota, 26 stycznia 2013

Podsumowanie bardzo owocnego tygodnia

Witajcie moi Drodzy!
Chciałam Wam bardzo podziękować za odwiedzanie mojego bloga. Nie przypuszczałam, że zdobędzie aż takie zainteresowanie i tak szybko podejmę współpracę pozwalającą mi na testowanie kosmetyków i tym samym przedstawiania Wam mojej opinii.



Otóż w minionym tygodniu zostałam członkinią klubu Maliny, gdzie będę miała możliwość testowania kosmetyków. Co więcej! Podjęłam współpracę z portalem trendykosmetyczne.pl, gdzie będą publikowane moje artykuły o pielęgnacji oraz makijaże. Już dziś możesz przeczytać mój artykuł o Zimowej pielęgnacji skóry. Mam nadzieję, okaże się przydatny, szczególnie, że zima jak na razie nie daje za wygraną.


Z klubu Maliny dostałam w tym tygodniu dwie maseczki, które lada chwila poddam szczegółowej kontroli i wkrótce ukażą się moje recenzje na ich temat.



W minionym tygodniu została także przygotowana sesja "Metamorfozy". Wielkie dzięki dla fotografa Grzegorza Makarskiego i Magdaleny, która poddała się przemianie. Już niebawem ukażą się rezultaty w postaci zdjęć. Poświęcę temu oddzielny post.

Wczoraj także miałam możliwość uczestniczenia w bardzo kontrowersyjnej i ciekawej sesji zdjęciowej z przesympatycznym fotografem Marcinem Butrynem oraz śliczną Sabiną. To wszystko również ukaże się w kolejnym tygodniu.

Działam prężnie żeby rozwijać ten blog, bo coraz bardziej podoba mi się taka forma dzielenia się z Wami moją wiedzą. Zachęcam Was do pisania komentarzy pod postami, bo sprawiają mi one dużo radości i działają jak motor napędzający mnie do dalszej pracy.

Wademekum Pielęgnacji cz. 4 – Nawilżanie

Gdy mamy już idealnie przygotowaną, oczyszczoną skórę – czas na nawilżenie. I tutaj nie ważne czy Twoja skóra jest sucha, normalna, mieszana, czy tłusta. Zawsze potrzebuje odpowiedniego nawilżenia. Te z nas, które mają skórę suchą i wrażliwą muszą pamiętać o kremie, ponieważ skóra sama zmusza nas do tego. Po umyciu często jest ściągnięta, pojawiają się delikatne linie w obszarach mocno przesuszonych, a gdy kremu nie nałożymy może piec, szczypać, czerwienieć i łuszczyć się. Kobiety ze skórami tłustymi nadal często zapominają o kremie. Ich skóra produkuje więcej sebum co zapobiega uczuciu wysuszenia. Niekiedy wydaje się, że nawilżenie to, to samo co natłuszczenie i celowo unikają kremów. Często istnieje także przekonanie, że podkład o właściwościach nawilżający wystarczy. Nic bardziej mylnego. No chyba, że chcemy aby nasza skóra, spragniona nawilżenia zaczęła „wsysać” nasz podkład w głąb porów.


Coraz częściej borykamy się z problemem, jakim są wypryski. Nie rzadziej występują one nie tylko na skórach tłustych, ale także mieszanych, a nawet suchych. Powszechna zasada głosi: „wysuszać wypryski!”, więc co robi większość kobiet? Oczywiście zaleca się do tej zasady. Traktują skórę wysuszającymi żelami do skóry trądzikowej, nakładają na całą buzię kremy silnie matujące, używają toników alkoholowych (o zgrozo!), a wyprysków coraz więcej. Czy jest to spowodowane? Najczęściej brakiem nawilżenia. Nasza skóra odbiera sygnały z otoczenia. To samo dzieje się, gdy brakuje jej wody. Mózg wysyła sygnały do gruczołów łojowych, aby produkowały więcej sebum, bo tylko w ten sposób może się bronić przed naszymi kuracjami wysuszającymi. Jeśli dodatkowo źle pielęgnujemy naszą skórę, nadmiar sebum nie ma możliwości ujścia z gruczołu, a jeśli w pobliżu znajdzie się choćby jedna bakteria – wyprysk gotowy. Oczywiście to błędne koło się najczęściej zamyka. Dlatego waśnie dobór odpowiedniego kremu jest tak ważny. Nawilżajmy intensywnie naszą skórę, szczególnie na noc. A co z wypryskami? Można traktować je preparatami miejscowymi. Jeśli mamy krostkę na nosie, to nie musimy wysuszać całej powierzchni twarzy.


Jak wybrać odpowiedni krem? To naprawdę „wyższa szkoła jazdy”. Zdarza się tak, że dwie kobiety mające skóry mieszane będą potrzebowały innych składników. To będzie zależało od wieku, stanu skóry, dodatkowych problemów z nią. Jednym wyznacznikiem, którym trzeba kierować się kupując krem, jest jego działanie zapobiegające powstawaniu zaskórników. Wiele producentów nie pisze takie informacji na swoich opakowaniach. Nie wiem, czy wiecie, ale to co nie jest napisane na etykiecie, po prostu nie istnieje. Dlatego zwróćcie uwagę, czy producent informuje o tym, że kosmetyk nie powoduje powstawania zaskórników, jest niekomedogenny lub niekomedogeniczny. Te wszystkie określenia oznaczają to samo i zapewniają nas, że używając takiego kremu nie musimy się martwić, że po prostu pozapycha nam pory. Zachęcam Was do czytania etykiet produktów, które kładziecie na swoją buzię, na pewno dobierając odpowiednie odwdzięczy się Wam wyglądem. Dowiedziono, że używanie odpowiednich kosmetyków może sprawić, że nasza skóra nie tylko będzie wyglądać pięknie, zdrowo i młodo, ale także nie będzie miała problemów z zaskórnikami lub wypryskami.


Aby mieć pewność, że dobrze dobrałaś swój krem do typu skóry warto poradzić się dermatologa, kosmetologa lub doradcy kosmetycznego. Oni są wykwalifikowani do profesjonalnego doradzenia Ci w wyborze kosmetyku. Jeśli nie masz swojego osobistego doradcy, możesz skontaktować się ze mną, chętnie pomogę Ci w zakupie. 


Jak nakładać krem na twarz? W pierwszej części Wademekum Pielęgnacji o Oczyszczaniu przedstawiłam kierunek nakładania kosmetyków. W przypadku kremów obowiązuje dokładnie taki sam. Najpierw rozetrzyj niewielką ilość kosmetyku w dłoniach, aby nabrał temperatury ciała. Nakładaj go ruchami od dołu do góry, alby nie wyciągać skóry. Resztki kremu wklep w buzię. Nakładając krem pod oczy kieruj się także takimi ruchami jak przy demakijażu. Na palce serdeczne, bo to one są najdelikatniejsze z całej dłoni, nałóż preparat. Ruchami od zewnętrznego do wewnętrznego kącika, bardzo delikatnie wklep krem.


Kremem jaki sama używam jest Mary Kay z serii Botanical Effects do skóry suchej i wrażliwej. Jest bardzo dobry dla mojej skóry na zimę. Ładnie nawilża i zmiękcza. Więcej o nim samym możecie przeczytać w poście „MojaKosmetyczka”.


Mam nadzieję, że w poście zawarłam ciekawe i pomocna dla Was informacje. Jest to bardzo obszerny temat, dlatego więcej znajdziecie w kolejnych artykułach. Zadawajcie mi pytania w komentarzach. Bardzo lubię na nie odpowiadać i dzięki temu będę mogła systematycznie publikować nowe posty na moim blogu. W kolejnym artykule, już ostatnim z serii „Wademekum Pielęgnacji” przeczytacie o tym dlaczego i jak chronić naszą skórę. Dlatego bądźcie czujni! Pozdrawiam serdecznie!

wtorek, 22 stycznia 2013

Wademekum Pielęgnacji cz.3 – Tonizacja



Witajcie ponownie w kolejnym artykule z serii „Wademekum Pielęgnacji”. Ten post jest półmetkiem podstawowego dbania o naszą twarz. Na pewno znane są Wam te etapy, ale mam nadzieję, że opisuje je w taki sposób, że wszystko jest dla Was zrozumiałe i wyjaśnione. Mam nadzieję, że moje artykuły nie spotkają się z nienawiścią ze strony moich koleżanek po fachu, z powodu, że nie używam terminologii profesjonalnej. Chciałam kierować te artykuły do wszystkich kobiet, także tych, które dopiero zaczynają swoją przygodę z dbaniem o wygląd. 


Dziś czas na poruszenie sprawy tonizacji skóry. Wiele kobiet omija ten etap pielęgnacji. Krąży też opinia, że tonik ma za zadanie odświeżać twarz lub ją nawilżać. Oczywiście, że to robi, ale posiada także inną, ważniejszą funkcję. Przede wszystkim przywraca kwaśne pH naszej skóry. Pamiętacie jak opisywałam budowę skóry w poście Wademekum Pielęgnacji cz. 2 – Złuszczanie? Jeśli nie, to wróćcie tam na chwilę i przeczytajcie. Otóż na naszej skórze jest jeszcze jedna warstewka, która pokrywa powierzchnię naskórka. Zwana jest warstwą hydrolipidową, co oznacza, że zbudowana jest z wody i tłuszczów, które wytwarzane są przez gruczoły łojowe. Spełnia ona także ważną rolę w ochronie skóry przed drobnoustrojami. Jej naturalne pH jest kwaśne, czego nie lubią różnego rodzaju bakterie i co zapobiega ich rozrostowi. Widzicie jaki nasz organizm jest niesamowity? Potrafi przystosować się do tego, aby nas chronić i nie musimy nawet o tym myśleć. Niestety, podczas oczyszczania twarzy pH zmienia się na bardziej zasadowe. Takie środowisko niestety bakterie bardzo lubią. Nasza skóra mogłaby sama poradzić sobie ze zrównoważeniem pH z powrotem na kwaśne, ale zajęłoby to jej trochę czasu. Gdybyśmy pominęły etap pielęgnacji i od razu nałożyły krem, nasza skóra nie zajęłaby się chłonięciem substancji tylko równoważeniem pH. Tonik nie robi nic innego, jak przyspiesza i wyręcza w tym skórę i pozwana na wchłanianie substancji aktywnych zawartych w kremie. 


Tak jak w przypadku poprzednich etapów, tak samo istnieje na rynku ogromna ilość kosmetyków do tonizacji, ale który wybrać? Znowu trzeba kierować się rodzajem skóry. Skóra tłusta i mieszana będą potrzebowały toniku ze składnikami matującymi, skóra sucha – nawilżającymi. Należy zwracać uwagę, jeśli masz skórę wrażliwą, aby omijać zawarty w tonikach retinol (witaminę A), ale gdy masz skórę dojrzałą możesz wybrać tonik z składnikami przeciwzmarszczkowymi. Jednak podstawowym zakazem jest używanie toników alkoholowych, bez względu jak bardzo skóra jest tłusta lub nawet trądzikowa.


Dlaczego omijać toniki alkoholowe szerokim łukiem? Coraz więcej słyszymy o niekorzystnym działaniu alkoholu na skórę. Ale co się dzieję gdy go używamy? Dlaczego mimo swoich właściwości wysuszających robi się jeszcze więcej zmian trądzikowych niż do tej pory? Otóż jak powszechnie wiemy składnik ten powoduje denaturację białek. Zaś bakterie nie są z niczego innego zbudowane niż z takich cząsteczek. Jaki ma to z tym związek? Taki, że na naszej skórze naturalnie żyją sobie bakterie, często nie wywołując żadnych skutków obocznych i nie manifestując swojej obecności. Gdy potraktujemy skórę alkoholem te bakterie umierają, ich białka podlegają denaturacji, co powoduje powstanie na powierzchni skóry "skorupy". Skóra przestaje oddychać, nie mówiąc już o tym, że bariera ta skutecznie zapobiega dostawaniu się składników aktywnych w jej głąb. Zapychają się pory, a gdy mamy dodatkowo źle oczyszczoną skórę, tworzą się zaskórniki i krostki, co może bardzo szybko prowadzić do trądziku. Gdy ponownie używamy alkoholu na takie zmiany, jeszcze bardziej zasklepiamy ujścia gruczołów i problem narasta. Nie do pominięcia jest też fakt, że alkohol odwadnia skórę, a ona zawsze potrzebuje nawilżenia, nawet jeśli jest bardzo tłusta, o czym przeczytacie w kolejnym artykule.


Jak używać tonik? Najpopularniejszym sposobem jest zaaplikowanie odrobiny kosmetyku na wacik i przetarcie nim skóry. Bardziej oszczędne i równie skuteczne jest nalanie toniku na dłoń, rozprowadzenie go, a następnie wklepanie w cerę. Fajnym rozwiązaniem, które ja bardzo lubię jest kupienie toniku w opakowaniu z aerozolem. Psikamy na buzię, po czym delikatnie wklepujemy. Każda z tych aplikacji jest poprawna i zależy od Ciebie, którą polubisz najbardziej. 


Jak wiecie z poprzednich artykułów bardzo lubię kosmetyki „kilka w jednym” dlatego ponownie wspomnę, że moim ulubionym kosmetykiem, również do tonizacji jest Mleczko 3w1 Mary Kay. Pozwala mi ono na skrócenie czasu, który spędzam w łazience, zarazem zapewniając mi pierwsze 3 etapy za jednym zamachem. Serdecznie polecam Wam ten kosmetyk również ze względu na jego wydajność i cenę. Kosztuje 80zł zaś wystarcza na 4 miesiące co w przeliczeniu daje 20zł miesięcznie za trzy kosmetyki. Naprawdę się opłaca. Jeśli nie masz swojego Doradcy MK możesz się ze mną skontaktować, aby przetestować ten kosmetyk lub poproś mnie o wysłanie próbki.
Tym sposobem mamy już perfekcyjnie przygotowaną skórę na aplikację kremu i makijażu. Przed Wami jeszcze 2 etapy pielęgnacji. Mam nadzieję, że podoba się Wam taka forma przekazu. Widziałam w statystykach bloga, że jest duże zainteresowanie z Waszej strony, ale mam prośbę – komentuj. Chociażby, że przeczytałaś, bo to doda mi dużo radości i motywacji do pisania kolejnych artykułów dla Ciebie. Pozdrawiam serdecznie!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Uosobienie krystaliczności

Mam dla Was zdjęcia z sesji, przy której miałam okazję pracować w tamtym tygodniu. Było krystalicznie, deszczowo i zimowo.
Sesja powstała dzięki jednemu z moich ulubionych fotografów Robertowi Pranagal, który w swoje zdjęcia włożył całe serce i duszę artysty, wręcz namacalną na każdym z nich. Oraz dzięki przesympatycznej modelce Dominice Cichosz, która dzięki swojemu hipnotyzującemu spojrzeniu zaczarowała zdjęcia. Oczywiście makijaż został wykonany przeze mnie. Mam nadzieję, że taka delikatność się Wam spodoba.

A oto efekty:







Serdecznie zachęcam do dodawania swoich opinii w komentarzach pod postem.
Pozdrawiam serdecznie :)

czwartek, 17 stycznia 2013

Wademekum Pielęgnacji cz. 2 – Złuszczanie

Jestem przekonana, że każda kobieta chciałaby mieć piękną, gładką skórę. Przestrzeganie zasad pielęgnacji, to klucz do sukcesu. Kolejnym, niezmiernie ważnym etapem jest złuszczanie naszej skóry. Nie powiem, że najważniejszym, bo każdy z nich jest równie ważny, wszystkie się uzupełniają i sprawiają, że nasza skóra jest zdrowa. O złuszczaniu często zapominamy. Kojarzy się to nam bardziej z eksfoliacją kwasami czy mikrodermabrazją wykonywaną w gabinetach kosmetycznych. Różnica w stosowaniu peelingów jest taka, że można traktować ten etap jako kurację, wykonywać mocniejszy peeling raz w tygodniu lub delikatny codziennie.  Jest wiele literatury na ten temat, sama pisałam pracę licencjacką o peelingach chemicznych. Postaram się opowiedzieć Wam o tym etapie zwięźle, ale nie pozbawiając także szczegółów. Serdecznie zapraszam do lektury.


Nasza skóra zbudowana jest z warstw. Każda jej warstwa spełnia określoną rolę, nie tylko estetyczną jak postrzega ją większość z nas. Tkanka podskórna chroni nasz organizm przed uszkodzeniami, zachowuje ciepłotę ciała. Wyżej znajduje się skóra właściwa, w której są umieszczone między innymi włókna kolagenu i elastyny, które sprawiają, że jest ona elastyczna, rozciągliwa i jędrna. To tutaj chcemy, żeby docierały składniki aktywne z kremów czy innych specyfików, bo dobre odżywienie oraz nawilżenie (o czym w kolejnych częściach Wademekum) sprawi, że będziemy wyglądać młodo. Na wierzchu znajduje się naskórek, który jest tym elementem skóry, który samoczynnie się złuszcza i odsłania nowe komórki. Zregenerowanie naskórka czyli nic innego jak przejście nowonarodzonej komórki z warstwy położonej najgłębiej (tzw. macierzystej) na wierzch skóry (tzw. warstwy rogowej) trwa około 28 dni. Stąd wziął się mylny wniosek, że skórę należy poddawać peelingowi raz w miesiącu. Jednak czy tak jak skóra węża, naskórek schodzi z nas raz na miesiąc? Oczywiście, że nie. Komórki codziennie złuszczają się z powierzchni skóry, a naszą rolą jest to, aby im ułatwić ten proces. Wiele kobiet boi się tego typu zabiegów, myślą, że jeśli zaczną systematycznie złuszczać skórę, ta zostanie do tego przyzwyczajona i będzie potrzebowała więcej. Prawda jest taka, że tak czy siak skóra potrzebuje peelingów, bo w innym wypadku staje się niezdrowo matowa, szara, a nawet z braku odpowiedniego oczyszczenia z martwych komórek naskórka, mogą powstawać zaskórniki co prowadzić może nawet do trądziku.


Jest wiele kosmetyków na rynku, ale który wybrać? Tak jak w przypadku wyboru kosmetyku oczyszczającego musimy kierować się rodzajem skóry. Dobrym wyborem do wykonywania peelingu na co dzień jest wybranie mleczka lub żelu do mycia twarzy tzw. 2w1, czyli takiego, w którym zawarte są bardzo delikatne gąbeczki złuszczające. To powoli na dodatkowe oczyszczenia skóry. Jednak te z Was, które mają skórę trądzikową lub bardzo wrażliwą niech zrezygnują z takiego codziennego złuszczania. Większość preparatów, to peelingi mechaniczne, czyli najprościej żele z drobinkami. Skóry suche, tłuste, mieszane lub normalne mogą pozwolić sobie na tego typu kosmetyki. Oczywiście w przypadku skór mieszanych i tłustych złuszczanie może być dużo mocniejsze w stosunku do innych typów cery. Jednak problem często występuje przy skórach wrażliwych i pada pytanie: czy skóra podatna na podrażnienia również powinna być złuszczana? Odpowiedz brzmi – tak. Tylko do tego celu nie użyjemy peelingów ziarnistych zaś enzymatycznych. Nie są one rozpowszechnione na rynku detalicznym, lecz są bardzo dobrze znane w kosmetyce profesjonalnej. Z całą pewnością prędzej dostaniecie taki peeling w aptece, niż w zwykłej drogerii. Jeśli masz problem z trądzikiem także nie wolno używać Ci peelingów ziarnistych. W takim przypadku najlepiej sprawdzą się te na bazie kwasów np. kwas salicylowy, który także można znaleźć wyłącznie w aptekach. Podsumowując:
Peelingi ziarniste: skóry suche, tłuste, mieszane normalne, dojrzałe.
Peelingi enzymatyczne: skóry suche, normalne, wrażliwe, dojrzałe.
Peelingi na bazie kwasów: skóry tłuste, mieszane, trądzikowe.




Jak używać peelingi? To zależy od jego rodzaju. Jeśli używasz złuszczania enzymatycznego lub kwasami, kosmetyk należy nałożyć na twarz w formie maseczki i odczekać od 10 do 15 minut (stosować wyłącznie kierując się opisem producenta na opakowaniu). Zaś gdy używasz peelingu z drobinkami, nałóż kosmetyk najpierw na dłonie, rozetrzyj go w nich oraz kieruj się zasadą masażu twarzy jak w przypadku mycia buzi. Szczegóły znajdziesz w artykule: Wademekum Pielęgnacji cz.1 - Oczyszczanie. Następnie ruchy głaskania zmień na rozcieranie, czyli tą samą drogą wykonuj małe kółeczka na twarzy. Po kilku minutach zmyj kosmetyk letnią wodą i dalej także postępuj tak jak przy oczyszczaniu buzi.


Jak często stosować złuszczanie naskórka? Tak jak powiedziałam wcześniej, dobrym rozwiązaniem jest używanie mleczek i żeli z delikatnymi drobinkami złuszczającymi. Jeśli jednak nie możemy sobie na to pozwolić złuszczanie należy wykonywać co najmniej raz w tygodniu. Można raz w miesiącu skorzystać z zabiegów w gabinecie kosmetycznym takich jak: peeling kawitacyjny, kwasy owocowe lub mikrodermabrazja. Dobrym rozwiązaniem są także kuracje dwa razy do roku, czyli skorzystanie z serii zabiegów. O kuracjach na pewno szerzej napiszę wkrótce.


Moimi ulubionymi kosmetykami do złuszczania są: już wcześniej wspominane przeze mnie Mleczko 3w1 Mary Kay, które używam rano i wieczorem oraz Zestaw do Mikrodermabrazji Mary Kay. Zestaw ten jest przystosowany do wykonywania w domu i jeśli któraś z Was miałaby ochotę wypróbować ten kosmetyk przed ewentualnym zakupem, zapraszam na bezpłatne Warsztaty Pielęgnacyjne. Jeśli nie masz swojego Doradcy MK, a nie mieszkasz w Lublinie poproś mnie, a wyślę Ci próbkę do przetestowania.


Mam nadzieję, że rozwiałam Wasze wątpliwości dotyczące peelingów. Jeśli jednak macie jakieś pytania, zapraszam, chętnie pomogę. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do śledzenia kolejnych artykułów z serii „Wademekum Pielęgnacji”. W kolejnym dowiecie się dlaczego powinniśmy używać tonika, dlaczego jest on często pomijany i opowiem o tym jaka jest jego prawdziwa funkcja.