sobota, 28 marca 2015

Wiosenne Popołudnie z Clareną - relacja ze spotkania

Witajcie! Jakiś czas temu dostałam zaproszenie do siedziby Clareny pod Wrocławiem. Dobrze znam tą markę ze strony kosmetyków profesjonalnych i ucieszyłam się na nie ogromnie. Spotkanie odbyło się 24 marca w piękne, słoneczne popołudnie.Byłam jedną z sześciu wrocławskich blogerek biorących w nim udział. Spędziłam przemiło czas i świetnie się bawiłam, z resztą same zobaczcie, przygotowałam dla Was małą relację.


Siedziba marki Clarena mieści się w Wilczycach pod Wrocławiem. Dojechałyśmy tam dzięki uprzejmości pani Asi, która była organizatorką spotkania. W miłym towarzystwie podjechałyśmy pod budynek.


Czekał na nas szampan oraz pięknie przystrojony stół ze smakowitościami. Panie przygotowały przystawki zgodnie z zawartymi w kremach składnikami aktywnymi linii Eco. Czyż to nie cudne i pomysłowe?


Ze smakołyków była przepyszna zupa dyniowa. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam dynię.


Na moim talerzu znalazł się również łosoś, pomidorki z bazylią i mozzarellą oraz sałatka z fetą i brokułami. Pycha!

Jak to mówią "przez żołądek do serca" i Panie z Clareny wzięły sobie to za główny cel. Po posiłku nadszedł czas na prezentację kremów Eco-Line.


Dodający kolorytu krem marchewkowy.


Przeciwzmarszczkowy krem pomidorowy.


Odświeżająco normalizujący krem ogórkowy.


Nawilżający okolicę oczu krem pietruszkowy.


Nawilżająco regenerujący krem dyniowy.

Był również krem brokułowy, który działa antyoksydacyjnie. Musiał mi jednak gdzieś umknąć gdy robiłam zdjęcia jego braciom.


Na środku przygotowane było również stanowisko kosmetyczne i dwie chętne dziewczyny skorzystały z zabiegów. Sama byłabym chętna, ale perspektywa wyjścia bez makijażu skutecznie mnie przed tym powstrzymywała.


 Ania poddała się zabiegowi z kwasami AHA i dermarolerem.


A Tina skorzystała z relaksującego masażu twarzy szklanymi kulami.


Na koniec każda z nas otrzymała certyfikat uczestnictwa w pokazie oraz paczuszkę z kosmetykami, które zostały idealnie dopasowane do naszych potrzeb przez Panią Asię podczas wywiadu z nami.


Otrzymałam krem nawilżający redukujący powstawanie sebum oraz miniprodukty: zestaw do cery z trądzikiem różowatym oraz żel pod prysznic i balsam. Najbardziej jestem ciekawa tego zestawu Redless U, bo czasami mam wrażenie, że moja cera idzie w niebezpieczną stronę trądziku różowatego. Jednak wszystkie produkty chętnie przetestuję.


Nie obyłoby się również bez zdjęcia na ścianie Clareny.


Na koniec jeszcze zdjęcie grupowe. Od lewej: dwie organizatorki, oraz zaproszone blogerki:
www.zauroczona-kosmetykami.pl
www.agusiak747. blogspot.com
www.tyyna.blogspot.com
www.maria-n.blog.pl
www.kosmetycznieinaczej.blogspot.com
www.bitcheslovecakes.blogspot.com
i ja ;)


Jestem bardzo zadowolona ze spędzonego czasu w firmie Clarena. Cieszę się, że poznałam tyle fajnych dziewczyn (i chłopaków-pracowników firmy). Do tej pory marka ta kojarzyła mi się jedynie w kosmetykami do salonów kosmetycznych i nie przypuszczałam, że mogą mieć tak ciekawe produkty do stosowania na co dzień w domu. Przygotowanie spotkania było świetne, a organizatorki supermiłe. Zachęcam Was do odwiedzenia strony Clareny i zapoznanie się z ich ofertą detaliczną, może coś Wam wpadnie w oko: http://www.clarena.pl/pl/

Pozdrawiam!

czwartek, 26 marca 2015

Żółto Różowy Wiosenny Makijaż

Witajcie! Ostatnio Was pytałam czy wystarczy jeśli czasami dodam post jedynie ze zdjęciami pełnego makijażu. Nie zawsze mam czas na robienie całego tutorialu dlatego mam nadzieję, że nie będziecie miały nic przeciwko. Dziś zapraszam do obejrzenia makijażu na wiosnę. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.






Do makijażu oczu użyłam:

- Baza na powieki Inglot Eyeshadow Keeper
- Paint Pot MAC: Painterly
- Cienie do powiek Miyo: 27 Sunrise, 15 Bubblegum, 14 Passion
- Cień do powiek Make Up Geek: Shimma Shimma, Vanila Bean
- Brokat Inglot: 71
- Eyeliner żelowy Maybelline Lasting Drama
- Tusz do rzęs Inglot: Perfect Length&Define
- Rzęsy Ardel Demi Wispier (przecięte na pół)

Brwi zaznaczyłam jak zwykle kosmetykami:

- Aqua Brow Make Up For Ever, 30
- Zestaw do stylizacji brwi Pierre Rene
- Żel Brow Set MAC, Clear






Na twarz nałożyłam:

- Podkład Gosh X-Ceptional Wear
- Korektor Pro Long Wear MAC, LW15
- Puder Ben Nye
- Pudry do modelowania Inglot 503, 502 i 505
- Rozświetlacz MAC Mineralize Skinfinish, Lightscapade
- Róż Inglot 72

Na usta nałożyłam matową pomadkę Inglot nr 420.

Jak podoba Wam się makijaż? Ja czuję się w nim tak świeżo i wiosennie.
Pozdrawiam !

wtorek, 24 marca 2015

Oszukana Granatowa Kreska z Zielonym Akcentem


Hej! Przy okazji urlopu postanowiłam nadrobić odrobinę posty na blogu. Zapraszam Was dzisiaj na tutorial makijażu. Na początku pomysł był na granatowe smokey eye z rozświetlonym na zielono wewnętrznym kącikiem. Wyszło jak zawsze przy okazji mojego kombinowania coś innego. Postanowiłam zrobić coś mniej oczywistego i pokazać Wam inną technikę niż dotychczas. Taka forma makijażu będzie idealna dla tych z Was, które mają opadającą powiekę. Zapraszam na makijaż:

1. Jak zawsze podkreślam brwi Aqua Brow 30, zestawem do stylizacji brwi z Pierre Rene i Brow Set Gel z MAC. Powieki zabezpieczam bazą z Inglota Eyeshadow Keeper oraz wyrównuję koloryt Paint Potem z MACa w odcieniu Painterly.


2. Załamanie powieki zaznaczam cieniem Make Up Geek Creme Brulee.


3. Wzdłuż górnej linii rzęs maluję kreskę czarną kredką Glazel i rozcieram ją ku górze.


4. Na kredkę nakładam granatowy matowy cień Glazel (niestety nie mam numeru na opakowaniu) starając się utrzymać koniuszek kreski bez jego roztarcia. Tworzę szpic jak na zdjęciu. Samą granicę załamania powieki delikatnie rozcieram cieniem Make Up Geek Cupcake.


5. Na środek powieki ruchomej nakładam odrobinę cienia Kobo 123 mono.


6. Wewnętrzną część powieki ruchomej maluję kredką NYX w odcieniu Milk, na nią nakładam foliowy cień Make Up Geek Jester, zaś sam wewnętrzny kącik rozjaśniam pyłkiem Kobo 504 Mint Cream.


7. Dolną powiekę na całej jej długości zaznaczam cieniem Make Up Geek Creme Brulee. Wewnętrzną część cieniem foliowym Jester i łączę go z pyłkiem Kobo w wewnętrznym kąciku. Linię wodną maluję beżową kredką Inglot, Kohl 05.


8. Tuszuję rzęsy maskarą Inglot Perfect Length&Define i przyklejam sztuczne rzęsy Ardel, Demi Wispies, które przecięłam na pół. Makijaż oczu jest gotowy.





Kosmetyki, których użyłam na twarz to:

- Podkład Gosh X-Ceptional Wear
- Korektor MAC Pro Longwear NW15
- Puder Ben Nye, Fair
- Pudry do Modelowania Twarzy Inglot, 503, 502 i 505
- Rozświetlacz MAC Mineralize Skinfinish, Lightscapade
- Róż Inglot AMC 123

Na usta nałożyłam pomadkę z Avon Zmysłowa Przyjemność, Tawny Rose.







Jak podoba się Wam taki wiosenny makijaż? Robiłyście u siebie kiedyś taką "oszukaną" kreskę?
Pozdrawiam ciepło!

niedziela, 22 marca 2015

Inglot Perfect Length&Define Mascara - recenzja


Cześć! Dziś recenzja jednego z moich ulubieńców do rzęs. Jak możecie zauważyć moje rzęsy są dość długie, ale naturalnie jasne i cienkie, dlatego zawsze szukam maskary, która je dobrze pokryje, pogrubi i rozczesze. Długo chodziłam koło maskary z grzebyczkiem od Inglota. Wydawała mi się ona trudna w użyciu, ale ciekawość wzięła górę i bardzo dobrze, bo odkryłam jeden z najlepszych tuszy do moich rzęs. Daje tak spektakularne efekty, że jestem totalnie nią zauroczona. Zobaczcie same w dalszej części posta.


To co wyróżnia maskarę od innych to zdecydowanie szczoteczka. Nie posiada ona standardowej sylikonowej lub włoskowej spiralki. Jest ona po prostu grzebyczkiem, zbudowanym z plastiku. Ząbki grzebyka są dosyć ostre i gęste. Na początku wydawały mi się dziwne i wyglądało na to, że mogą wcale nie rozczesywać rzęs tak jakbym tego chciała. Jednak po pierwszym użyciu zmieniłam zdanie.


Grzebyczek nabiera dość sporo tuszu. Podczas malowania rzęs kosmetyk oblepia je dookoła. Po dwóch pociągnięciach szczoteczką, tusz zostaje na włoskach, dając bardzo dużą objętość. Na początku może je skleić, ale jeśli już czystą szczoteczką je wyczeszemy pięknie się porozdzielają nie tracąc objętości.

Moje rzęsy bez tuszu.

Jedna warstwa Maskary Inglot Perfect Length&Define

Maskara nie jest wodoodporna, ale absolutnie nie rozmazuje się podczas deszczu czy nawet łez. Nie pocieram oczu gdy płaczę, staram się dać im wyschnąć, może dlatego też nigdy nie rozmazuje mi się tusz, który jest wilgocioodporny. Nie ma mowy o kruszeniu się lub znikaniu kosmetyku w ciągu dnia. Całość makijażu trzyma się calutki dzień. Nie muszę się martwić praktycznie o nic.


Jest to ostatnio mój ulubiony tusz do rzęs. Mam już drugie opakowanie, bo poprzednie używałam jakieś dwa miesiące i grzebyk nie nabierał już odpowiedniej ilości tuszu. Koszt to 30zł, więc myślę, że i tak dwa miesiące to dobry wynik. Nakładam zawsze dwie warstwy kosmetyku, nie jestem z tych osób, które używają tuszu do rzęs do roku czasu.


Zauważyłam, że wolę ten kosmetyk po tygodniu używania. Zaraz po otwarciu jest troszkę za rzadki, dopiero po tym czasie konsystencja jest na tyle fajna, że maluje się nim idealnie.



Tak naprawdę nie widzę żadnych minusów tego kosmetyku. Uwielbiam go i nie chcę zamienić na żaden inny. Niestety ostatnio (szczególnie we Wrocławiu) są jakieś drobne braki w salonach Inglota. Mam nadzieję, że to tylko przejściowy problem i nie będę musiała szukać innego ideału, bo ten mi w zupełności wystarcza.

Używałam tego tuszu do każdego mojego ostatniego makijażu. Możecie zajrzeć w link na dole żeby zobaczyć go w akcji. perfekcyjnywyglad.blogspot.com/Perfect Lingth&Define

Miałyście do czynienia z tym tuszem? Jakie są Wasze wrażenia? napiszcie też koniecznie czy macie swój ulubiony tusz do rzęs i jaki to jest.
Pozdrawiam wiosennie!