poniedziałek, 21 listopada 2016

Plastry na nos Holika Holika

Witajcie Kochani, mam dziś dla Was recenzję płatków na zaskórniki na nosie. Przeuroczy design i opinie w internecie skłoniły mnie do zakupów. Jeśli śledzicie mnie na instagramie @agatakorneluk wiecie na pewno jak pokochałam koreańską pielęgnację. Sporo produktów zagościło w mojej łazience, między innymi dzisiejszy bohater posta. Miałam bardzo duże oczekiwania względem tego produktu. Czy się spełniły? O tym dowiecie się w dalszej części recenzji.

Pig-Nose Clear black heads to zestaw trzech plastrów na nos. Krok pierwszy ma za zadanie zmiękczyć skórę i rozszerzyć pory, drugi krok to zasychający plaster, który ma usunąć zaskórniki, zaś trzeci - koi skórę i zwęża pory. W polskim tłumaczeniu na ulotce mamy to pięknie opisane, ale gdzie sposób użycia? Nie ma. Chyba autor polskiej naklejki zapomniał, że nie każdy zna sposób użycia produktu, no i nie każdy zna angielski. Czepiam się? Sama nie wiem. Na szczęście język ten nie jest mi całkiem obcy i wyczytałam, że w sumie zabieg złożony z tych trzech kroków ma trwać 50 minut. Całkiem długo, wiec warto wykonać go mając trochę wolnego czasu. 

Pierwszy krok był dla mnie znajomy, bo przypomina maseczkę w plachcie, która bardzo obficie nasączona jest substancją pielęgnującą. Łatwo przykleja się do skóry, którąoczyście wcześniej musimy oczyścić. Czekamy od 15-20 minut. Czułam podczas jej noszenia delikatne chłodzenie, ale nic poza tym. 

Krok drugi, czyli etap, którego nie mogłam doczekać się najbardziej. Na zdjęciach poniżej widać jak bardzo zmagam się z zaskórnikami, mam nawet wrażenie, że na żywo jest jeszcze gorzej jak na zdjęciach, ale to może być też moje urojenia. Czasami przecież tak mamy z niektórymi kompleksami. Nie da się ukryć, że moim jest właśnie nos. Ale wracając do tematu, ten etap to maseczka na nos w formie plastra, który przyklejamy na wilgotną skórę i czekamy około 15 minut, po czym delikatnie zrywamy zaczynając od boków plasterka.

Etap trzeci, czyli najdelikatniejsza maseczka hydrożelowa, nasączona delikatna substancją kojącą skórę i mająca zmniejszyć pory. Bardzo fajnie chłodzi skórę i czuć delikatne ściąganie. Bardzo przyjemne doznanie.

A teraz to co myślę o efektach zabiegu. Hmmm... a może jednak o ich braku. Bo niestety, ale mimo, że siedziałam w tych maseczkach prawie godzinę to tak jak widać na załączonych zdjęciach nic się nie zmieniło. Co więcej, po zabiegu skóra się zaczerwieniła co widać na zdjęciach. A zaskórniki? Jak siedziały tak siedzą w skórze. Nie wyszedł ani jeden. Byłam bardzo zawiedziona. Na szczęście nie wydałam dużo za ten eksperyment, bo zabieg kosztował mnie kilkanaście złotych. To nie majątek i cieszę się, że mogłam przetestować te cuda. Niestety już do nich nie wrócę, bo po prostu na mnie nie działają. Szkoda, bo będę musiała szukać dalej jakiegoś sposobu na moje niedoskonałości.

Próbowałyście tych płatków? Jak się u Was sprawdziły? Jakie macie sposoby na pozbycie się zaskórników? Chętnie się dowiem, dlatego zapraszam do komentowania.

Pozdrawiam
Agata.


Przed:

Po:
 

2 komentarze:

  1. Pamiętam, że kiedyś próbowałam oczyszczających płatków, chyba Nivea. Żadnego działania, byłam zawiedziona. Chętnie sama poznałabym skuteczne sposoby na pozbycie się tego paskustwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płatki jak widać u mnie nie działają, ale odpowiednie oczyszczanie dało fajny efekt :-) będę na ten temat pisać na blogu wiec zapraszam w niedługim czasie :-)

      Usuń

Zostaw komentarz. Każdy bardzo mnie cieszy, bo wtedy mam pewność, że mój blog jest czytany z zainteresowaniem :)