środa, 30 stycznia 2013

Verona vs. NUXE


Verona Laboratories Spa & Wellness Magnolia & Cashmere


Pierwsze, na co zwróciłam uwagę w tym kosmetyku, to bardzo ładne kolorowe opakowanie, które niewątpliwie działa na kobiecy zmysł estetyki. Niestety, przede mną nic się nie ukryje. Zawsze przed użyciem sprawdzam skład kosmetyku oraz czytam co ma do powiedzenia producent.
„Innowacyjna formuła mineralnej maseczki do twarzy 4D opracowana w laboratorium Verona Products Professional, poprzez wchłanianie zanieczyszczeń z powierzchni skóry oraz wnętrza porów, poprawia jej kondycję, przywracając zdrowie i naturalne piękno. Specjalnie wyselekcjonowane składniki aktywne, w tym szara glinka bogata w minerały i mikroelementy, dogłębnie oczyszcza, redukuje wydzielanie serum, a przy tym regeneruje komórki naskórka. Ekstrakt z zielonej herbaty wykazuje działanie przeciwzmarszczkowe, przeciwrodnikowe i antyoksydacyjne. Wyciąg z magnolii posiada właściwości relaksacyjne, rozluźniające i przeciwstresowe. Dzięki zawartości protein kaszmiru skóra na długi czas pozostaje dogłębnie nawilżona, niezwykle jędrna i idealnie gładka”. Źródło: www.vpp.pl
Tak na marginesie: właściwości przeciwrodnikowe i antyoksydacyjne znaczą to samo. Wolne rodniki, to nic innego, jak produkty uboczne utleniania, czyli innymi słowy oksydacji. Badania dowodzą, że ten proces intensywnie wpływa na starzenie się naszej skóry.


To co przykuło moją uwagę w składzie, to ogromna ilość parabenów. Niestety, gdybym kupowała ten kosmetyk w drogerii, już na etapie czytania etykiety byłby stracony. Nie jestem jakąś zagorzałą przeciwniczką konserwantów, przeżyję jeden paraben w kosmetyku. Ale w tej maseczce jest ich aż cztery! W dobie uczuleń i wrażliwych skór jest to dla mnie naprawdę spory minus.

Na oczyszczoną skórę nałożyłam małą ilość maseczki i od razu poczułam dość intensywny, kwiatowy zapach. Prawdopodobnie to magnolia, która jest w składzie kosmetyku. Jestem nieprzyzwyczajona do kosmetyków zapachowych, dlatego trudno mi było przeżywać obiecane Spa.
Nałożyłam maseczkę na buzię i szczerze powiem, że od kosmetyku oczyszczającego spodziewałam się ściągania skóry, ale nic takiego się nie działo. Glinka łagodnie chłodziła moją twarz, co było całkiem przyjemne. Odczekałam 10 minut, jak sugerował producent i zmyłam letnią wodą.
Buzia po zmyciu maseczki była dość gładka, delikatnie zmniejszyły się moje pory wokół nosa. Troszkę jednak zaczerwieniła się. Miałam też dziwne wrażenie, z jednej strony czułam nawilżenie skóry, a z drugiej ściągnięcie naskórka.


Ogólnie mam bardzo mieszane uczucia po użyciu tej maseczki. Prawdopodobnie jej nie kupię ze względu na oszałamiającą ilość parabenów w składzie, więc Wam chyba też raczej jej nie polecam. Na rynku jest mnóstwo masek oczyszczających, nawilżających, warto wybrać lepszą. Jeśli jednak jesteście zainteresowane jej zakupem znajdziecie ją w sklepie internetowym: www.mikase.pl w cenie 6,99zł.

NUXE Paris Masque Crème Fraîche® de Beauté - 24-godzinna odświeżająca maseczka nawilżająca i kojąca – Dla każdego rodzaju skóry wrażliwej.



Lubię, gdy kosmetyk zamknięty jest w skromnym opakowaniu. Może dlatego, że mam wrażenie, że producent nie musi przyciągać wzroku konsumenta pstrokacizną, bo produkt jest dobry sam w sobie. Przynajmniej ja mam takie odczucia. Maseczka NUXE jest opakowana w białą tubkę z zielonymi napisami i co mnie bardzo mile zaskoczyło, była zalakowana srebrną folijką. Mam pewność, że nie była wcześniej wąchana, używana i nie dostały się do środka bakterie. To dla mnie duży plus.

Producent o swoim produkcie pisze: „Skuteczność dzięki naturze. Nawilżająca maseczka  jest źródłem dobrego samopoczucia  i świeżej skóry, która jest jednocześnie nawilżona i ukojona. Zmniejsza uczucie dyskomfortu skóry wynikające z odwodnienia (szczypanie, zaczerwienienia, swędzenie itp.). Dobrodziejstwo dla mojej skóry. Innowacyjna konsystencja  stanowi idealne połączenie komfortu oraz świeżości.  Skóra jest nawilżona i ukojona przez 24 godziny. Skóra promienieje, a twarz wydaje się być zrelaksowana i wypoczęta. Maseczka Crème Fraîche® de Beauté gasi pragnienie nawet najbardziej odwodnionej skóry (8 mleczek roślinnych, sok z aloesu, soliród). Koi skórę i uwalnia ją od uczucia dyskomfortu (Biały kwiat migdałowca oraz kwiat pomarańczy)”. Źródło: nuxe.com



To, co zwróciło moją uwagę, gdy wycisnęłam odrobinę kosmetyku na dłoń to jego delikatny, roślinny zapach. Szkoda, bo wole kosmetyki, które nie zawierają w swoim składzie perfum. Często potrafią one uczulać i mimo, że kosmetyk jest przeznaczony do skóry wrażliwej, podrażniać. W składzie znajduje się olejek z orzechów makadamia, który zawiera dużo kwasów tłuszczowych, odżywiających i natłuszczających skórę. Maseczka będzie odbudowywała naturalną powłokę skóry, czyli warstwę hydro-lipidową skóry dojrzałej i suchej/odwodnionej. Ma w sobie również aloes, który jest okrzyknięty ostatnio roślinnym ekstraktem młodości. Regeneruje on skórę, intensywnie ją nawilża. Poza tym w maseczce znajdują się mleczka roślinne (aż 8 rodzajów), kwiat migdałowca i pomarańczy. Co jest też bardzo ważne, kosmetyk posiada właściwości niekomedogenne, czyli nie powoduje powstawania zaskórników. To stawia go według mnie, wysoko na liście naprawdę dobrych produktów.

Na szczęście producent ze składu pozbył się parabenów. Tak jak mówiłam, nie jestem wielką przeciwniczką tych składników. Ale mogę zdzierżyć tylko jeden paraben w kosmetyku. Więcej to już dla mnie przesada, bo mogą one podrażniać skórę i działać na nią bardzo niekorzystnie. 


Tyle o składzie. Co o moich odczuciach? Nałożyłam kosmetyk na buzię tak, jak zalecał producent – na 10 minut. Kremowa konsystencja maseczki jest bardzo delikatna, miła dla skóry. Zaraz po jej nałożeniu czuję, jak intensywnie nawilża i chłodzi moją skórę. Tłusta faktura tworzy na powierzchni film ochronny oraz wrażenie kojenia skóry. Buzia nie piecze, nie czerwieni się. Wręcz przeciwnie, po długim spacerze w mrozie, czuję wyraźną ulgę na twarzy. Producent radzi nie zmywać maseczki lecz nadmiar wmasować w skórę i przetrzeć tonikiem. Może to przez moje obfite nałożenie kosmetyku na twarz, ale podczas masażu produkt rolował się na buzi. Jednak pozostawił na skórze tłustawą warstwę, co niekoniecznie jest złe, jeśli jest zima i skóra jest bardzo sucha i podrażniona. Po przetarciu twarzy wacikami nasączonymi tonikiem, film ten nie usunął się całkowicie. Spowodowało to dalsze uczucie komfortu. Polecam tą maseczkę stosować raczej na noc, ponieważ ta warstewka może odrobinę niszczyć nasz makijaż. Prawdę mówiąc, na noc nie trzeba już używać kremu, ponieważ maseczka świetnie spełnia jego rolę. Zaraz po użyciu maseczki dyskomfort po długim, mroźnym spacerze zniknął. Co więcej, komfort na buzi pozostał również na drugi dzień, nawet po umyciu twarzy, nie była ona ściągnięta przed nałożeniem kremu.


Ogólnie bardzo podoba mi się ta maseczka. W 90% naturalne składniki, brak parabenów to na pewno plusy. Polecam osobom ze szczególnie suchą, łuszczącą skórą. Kobietom z przedwczesnymi objawami starzenia się skóry spowodowanymi odwodnieniem cery. Kobietom dojrzałym, ponieważ z wiekiem czynność gruczołów łojowych jest zaburzona, a dzięki temu produktowi i zawartym w nich kwasom tłuszczowym odbudowany zostaje płaszcz lipidowy skóry. Moim zdaniem kosmetyk idealny również na zimę, gdy mróz mocno szczypie w nos. Jeśli chodzi o cenę, to jest to produkt raczej z wyższej półki. Jego pojemność to 50ml, a cena: około 58zł. Ale jest pewność, że maseczka naprawdę działa pozytywnie na skórę, co jest odczuwalne już po pierwszym użyciu. Na pewno kupię ten kosmetyk jeśli mi się skończy, bo moja buzia bardzo źle reaguje na zimową aurę. Kosmetyk jest dobrej jakości i wart swojej ceny. Jeśli jesteście zainteresowane jego nabyciem, szukajcie go w dobrych aptekach.


Recenzja maseczek powstała dzięki współpracy z Klubem Maliny. Serdecznie dziękuję!

1 komentarz:

Zostaw komentarz. Każdy bardzo mnie cieszy, bo wtedy mam pewność, że mój blog jest czytany z zainteresowaniem :)